wtorek, 19 czerwca 2012

Rollcage

Lubicie gry wyścigowe? Ja nie przepadam, ale Rollcage jest inny. Jeśli, więc nie jesteś entuzjastą „samochodówek”, to śmiało możesz czytać dalej, bo w Rollcage’u niewiele jest z czystych wyścigów samochodowych. A co go odróżnia? Mianowicie to, że pojazdy, którymi kierujemy, jeżdżą nie tylko po jednej powierzchni (wjechanie na ścianę lub sufit tunelu, nie sprawi, że się rozbijemy) i to, że są uzbrojone w szereg mniej lub bardziej śmiercionośnych gadżetów.

Jeden celny strzał i dwóch (prawie) przeciwników wylatuje z trasy.


Gra oferuję nam kilka trybów rozgrywki. Od wyścigów w lidze, gdzie zdobywamy punkty, dzięki którym mamy dostęp do wyższych i trudniejszy lig, przez wyścigi na czas, po tryb „deathmatch”, gdzie wspólnie ze znajomymi możemy walczyć na śmierć i życie (o ile samochody posiadają życie), na jednej z wielu tras.
Tras po których przyjdzie się nam ścigać jest kilkanaście (nie wszystkie są dostępne od razu). Podzielone są na cztery rodzaje krajobrazów: miejski, lodowy, plażowy, marsjański. Podział ten przeważnie wpływa tylko na wygląd scenerii, chociaż np. gdy ścigamy się na Marsie, możemy niechcący dostać spadającą z nieba kulą ognia, ale poza takimi szczegółami, to jedyna różnica tkwi w wyglądzie tras. W opcjach możemy wybrać także tryb „lustrzany”. Ścigamy się wtedy w drugą stronę. Może nie podwaja to liczby dostępnych tras, ale zawsze urozmaica rozgrywkę.

Jeden z sześciu podstawowych pojazdów dostępnych w grze.

Komuś się nie udało wyrobić na zakręcie. Wpadł w budynek i zawalił go sobie na głowę.

Zanim przejdę do opisu wyścigu, jeszcze kilka słów o samochodach. Dostępnych jest sześć maszyn (plus jedna bonusowa), różniących się od siebie przyspieszeniem, prędkością maksymalną, siłą i przyczepnością. Sami musimy zdecydować, czy chcemy szybko rozpędzić się i uciec przeciwnikom czy może dzięki dużej sile taranować każdego, kto stanie nam na drodze (o ile go dogonimy).
Wyścig jak to wyścig, ma jeden cel – musimy być pierwsi na mecie i nic innego się nie liczy. Poza sprawnością manualną będziemy mieć do pomocy szereg bonusów porozrzucanych na całej trasie. Bonusy dzielą się na defensywnych: przyspieszenie, pole siłowe, mrożące promienie, powodujące poślizg u każdego oponenta, który nas mija, spowolnienie czasu (ale tylko dla przeciwników) i ofensywne: rakieta kierowana, rakieta skierowana w samochód będący aktualnie na pierwszym miejscu (trzeba pamiętać, by omyłkowo nie wypuścić jej, gdy to my prowadzimy), tunel czasoprzestrzenny cofający namierzony samochód tuż za nasze plecy oraz wirujące pociski, które służą nie tylko do wyrzucania z trasy samochodów przed nami, ale także do niszczenia nadlatujących rakiet i tuneli czasoprzestrzennych, chcących nas wessać. Gdy nie chcemy grać fair (w tej grze bycie fair jest niewskazane), możemy używać rakiet lub własnego pojazdu do niszczenia budynków znajdujących się wzdłuż trasy, tak by opadające betonowe klocki przygniotły znajdujących się za nami przeciwników, a nam dały cenne sekundy.

Strzał (to to niebieskie) może nie dosięgnął przeciwników, ale przynajmniej wyglądał ładnie.

Oponenci jadą po ścianie licząc na bonusy tuż za zakrętem.
My używamy spowolnienia czasu i mamy ich gdzieś (czyli daleko w tyle).


Tunel czasoprzestrzenny wygenerowany. Zaraz przeskoczymy z miejsca 4 na 3.

Czasem w tłoku może dojść do karambolu. Nie spiesz się, bądź ostatni, ciesz się życiem.

Drugim urozmaiceniem wyścigu jest możliwość jeżdżenia po ścianach i sufitach (oczywiście nie wszędzie, bo ciężko jechać po suficie, gdy nad nami jest tylko gołe niebo). Czasem taka jazda jest koniecznością, bo tylko tam umieszczone są bonusy lub pola przyspieszające. Należy jednak pamiętać, że o ile łatwo jest wjechać, to trudniej zjechać i niechcący możemy polecieć hen daleko, ale nie w kierunku, w którymi prowadzi trasa.
Wspomnę jeszcze o trybie multiplayer. Na jednym komputerze może grać do 4 osób, ale wystarczą już dwie, by rozgrywka nabrała nowej jakości, bo komputer mimo, że się stara, to jest tylko komputerem i nawet na trudnym poziomie, jeśli tylko mamy trochę doświadczenia, to zaczniemy go ogrywać.
Jak na grę z 1999 roku, to grafika dla mniej wymagających osób wciąż jest akceptowalna. Droga wygląda jak droga, samochody jak samochody, budynki są budynkami, tylko może wszystko jest trochę kanciaste i toporne, ale wcale nie przeszkadza w dobrej rozrywce. Maksymalna rozdzielczość to 1280 x 1024. Warto wspomnieć, że dwa utwory na ścieżce dźwiękowej gry zostały nagrane przez Fatboy Slima.

Podział ekranu przy czterech żywych graczach. Niewiele widać, ale rozrywka przednia ;)

Jeśli tylko macie możliwość to zagrajcie w Rollcage’a, nie zawiedziecie się. A jeszcze lepiej jak znajdziecie kogoś znajomego i zagracie razem, rozrywki będzie kilka razy więcej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz