Na początek, z zakurzonych fragmentów dysku wygrzebałem dla Was grę Centurion: Defender of Rome, z 1990 roku. Gra należy do gatunku turowych gier strategicznych, z dość nowatorskim jak na tamte czasy, izometrycznym widokiem przy rozgrywaniu bitew. Ten gatunek gier nie starzeje się tak szybko, jednak 20 lat swoje zrobiło i dziś to izometryczne spojrzenie na bitwy, już nie bawi jak kiedyś, ale zagrać nie zaszkodzi.
![]() |
Późny etap gry. Na niebiesko zaznaczono podbite przez nas ziemie. Czy nie przypomina wam to serii Total War (tak minimalnie chociaż?). |
Celem gry (jak sama nazwa wskazuje), jest budowanie potęgi i chwały starożytnego Rzymu. W tym celu werbujemy legiony i posyłamy je do kolejnych prowincji, aby wszystkim (a zwłaszcza nam) żyło się lepiej i dostatniej. Większość przywódców wrogich ziem, jednak nie wita nas z otwartymi rękoma i chcąc nie chcąc, radosna wyprawa kończy się na placu boju, gdzie dzięki przemyślanej taktyce możemy zdziesiątkować barbarzyńskie hordy wroga.
![]() |
"Tam, gdzie kończy się dyplomacja, zaczyna się wojna." - niestety Hiszpański przywódca nie znał tego cytatu i na jego niemiłe powitanie dostał w odpowiedzi pchnięcie mieczem. |
![]() |
Planowanie taktyczne nie jest zbytnio rozbudowane. Kropkami zaznaczono zasięg głosu dowódcy. Prosta linia to droga po której ma się poruszać. Leżący słoń to leżący słoń. |
Sama bitwa do skomplikowanych nie należy. Mamy dwa rodzaje wojsk: piechotę i konnicę oraz dowódcę. U przeciwnika czasem występują słonie, ale jedyne co potrafią, to pokornie się przewrócić pod naporem naszych wojsk. Nasz dowódca posiada cechy takie jak charyzma i zasięg głosu. Od tego drugiego zależy, jak daleko wysunięte oddziały usłyszą nasze rozkazy. Natomiast normalne jednostki posiadają tylko stan liczebny i morale. Przed bitwą wybieramy ustawienie armii oraz taktykę. Jednak już po chwili, gdy bitwa się rozpocznie i tak możemy pokierować jak chcemy każdym oddziałem lub nakazać frontalny atak wszystkim jednostkom (odwrót także, ale przecież dzielnym rzymskim wojskom nie przystoi się cofać ;) ). Należy też pamiętać, że mimo pseudo trójwymiarowości, oddziały są w stanie chodzić tylko po prostych liniach, więc nie bardzo mamy możliwość wprowadzania skomplikowanych taktyk. Jedną z ważniejszych rzeczy na jakiej musimy się w czasie bitwy skupić jest zabicie wrogiego dowódcy. Po jego śmierci znaczna część wojska ucieka, a my cieszymy się z wygranej. Często wrogi dowódca ułatwia nam tą czynność, gdy już na samym początku bitwy szaleńczo szarżuje na nasze wyciągnięte miecze.
![]() |
Walka z dużo liczniejszym przeciwnikiem nie będzie trudna, gdy ten w pierwszym rzucie do ataku pośle swojego dowódcę. |
Ze strategicznego punktu widzenia, rozgrywka przypomina nieco pierwsze części Total War. Mamy więc mapę podzieloną na prowincje lądowe i morskie. Przesuwamy po niej nasze wojska z szybkością jednej prowincji na turę. Jeśli prowincja nie należy do nas, to dochodzi do bitwy (chyba, że użyjemy naszych zdolności dyplomatycznych i odpowiednio pokierujemy rozmową z wrogim przywódcą, jednak zdobycie prowincji w ten sposób należy do rzadkości). Czasem też możemy zauważyć, jak po mapie przemieszcza się wroga armia, która wyswobadza zajęte przez nas z wielkim trudem regiony. Oczywiście jeśli nie chcemy, by to trwało, to możemy taką armię zaatakować albo czekać aż sama natknie się na naszych żołnierzy. W grze nie występuję wrogie frakcje, nikt nie próbuje podbijać innych prowincji. Co prawda te wrogie armie mają nazwy wskazujące na ich pochodzenie np. z Kartaginy czy Egiptu, ale to nic nie zmienia. Są w stanie tylko odbić prowincję i uczynić ją z powrotem neutralną.
Jeśli zaś chodzi o nasze wojska, to każda armia może być jednego z trzech typów. Różnią się one ceną, ilością konnicy (w najmniejszej nie ma wcale) i piechoty. Zanim na spisie naszych jednostek pojawi się armia konsularna (największa), musimy osiągnąć odpowiednią rangą, czyli podbić wystarczająco dużo prowincji.
![]() |
Zawsze należy być czujnym i sprawdzać czy w prowincjach nie psują się nastroje. Walki gladiatorów uspokoją wzburzony tłum. |
Pieniądze na wojska zdobywamy z podatków oraz jeśli potrafimy to także z wyścigów rydwanów, które stanowią jedną z dwóch minigier zawartych w grze. Drugą są walki gladiatorów. Obie do skomplikowanych nie należą, bo też i nie można za dużo wymagać od tak starej gry. Organizowanie wyścigów i walk służy poprawieniu nastrojów w naszych prowincjach, jednak tylko w tych organizowanych w naszej startowej prowincji (czyli Rzymie) możemy uczestniczyć.
![]() |
Nieudany wyścig rydwanem to częsty widok w moich rozgrywkach. Dlatego nie lubię się ścigać. |
![]() |
Walki gladiatorów są dużo przyjemniejsze. Zwłaszcza gdy za przeciwnika mamy chuderlaka. |
Prowincji wodnych przejmować na własność nie możemy, ale za to możemy produkować flotę i wypowiadać morskie bitwy, które są jeszcze prostsze niż te lądowe i raczej nie ma sensu się o nich rozpisywać. Flota służy też do transportu naszych wojsk i tylko dzięki niej jest możliwe zdobycie dwóch występujących w grze wysp.
![]() |
Bitwa morska. Jak na 250 rok p.n.e. to wygląda całkiem nieźle. |
Wspomnę jeszcze w kilku słowach o grafice i muzyce. Grafika jaka jest, sami widzicie. Jak na tamte czasy nie jest źle, wszystko jest czytelne i nie ma problemu z odróżnieniem słonia od konia. Natomiast o muzyce powiem tyle, że jest. Kilka motywów muzycznych przewija się przez całą grę, ale jak nie mamy na nie ochoty to możemy równie dobrze posłuchać radia, niewiele stracimy. Dźwięków raczej w grze nie uświadczymy.
Podsumowując, gra do trudnych nie należy. Kontrolowanie budżetu nie jest skomplikowane, a te kilka opcji jakie mamy do wyboru (wysokość podatku, plądrowanie prowincji czy minigry) nie powinny nikomu przysporzyć trudności. Bitwy, które kiedyś dawały radość teraz, dla kogokolwiek kto miał styczność ze wspominaną wcześniej serią Total War, nie będą już tak ciekawe. Gra zestarzała się. Do jej skończenia wystarczą góra trzy godziny. Jednak mimo wszystko polecam w nią zagrać, chociaż przyjemność z rozgrywki przyniesie tylko tym, którzy już kiedyś mieli z nią kontakt. Dla nowych graczy, wychowanych na bardziej rozbudowanych grach, grafika i rozgrywka może okazać się zbyt prosta.
Mała rada na koniec. Do Egiptu najlepiej wejść z największą armią i być miłym, wtedy dostaniecie specjalną nagrodę od Kleopatry :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz