Faktycznie,
Thomas był sam. Samotny czerwony prostokąt i otaczający go czarny płaski,
czarny labirynt. Co jeden samotny prostokąt może zrobić w tak niegościnnym
świecie? Może obserwować. Thomas szybko dostrzegł, że na końcu planszy znajduje
się jakby dziura, wykrojona idealnie pod jego rozmiar. Wyjście? Tak. Tylko, że
prowadzące do nieco bardziej skomplikowanego labiryntu. Całe szczęście, że nie
sterujemy jakimś głupkiem. Nasz bohater szybko wymyślił, że potrafi nie tylko
spadać, ale też robić to w odwrotną stronę. Spadać w górę… skakać! Ale, ale… czy to ma w ogóle jakiś sens? Może
lepiej stanąć w miejscu i nic nie robić? Nie, Thomas nie był taki. Nie mógłby
stać i nic nie robić. On był ciekaw tego, co jest dalej, a podskakiwanie miało
zaspokoić tą ciekawość. Niektórzy powiedzą, że to mógł być pierwszy stopień do
piekła, ale dla Thomasa był to pierwszy stopień do poznania innych, podobnych
do niego bytów. Chris, Laura, John i kilka innych kolorowych prostokątów tylko
czekało na odnalezienie, by wspólnie zwiedzać coraz to trudniejsze poziomy.